Skończył 75 lat. Mógłby spoglądać z dumą na własny dorobek. A jednak wciąż wadzi się ze swoim krajem i ze swoją partią. Od tej ostatniej zdecydowanie woli partyjkę... golfa.
Gerhard Schröder waha się przez chwilę, ponieważ nie chce być wpychany w rolę małego dziecka nieustannymi prośbami żony, żeby powiedział zdanie po koreańsku. Powiedz „mama”, powiedz „tata”, powiedz to, powiedz tamto… Potem jednak to robi.
– Yogiyo – mówi Gerhard.
– To znaczy: „Kelner, proszę podejść” – tłumaczy żona.
Poniedziałek, wpół do drugiej po południu, Schröder i jego małżonka So-yeon Schröder-Kim siedzą obok siebie w Chois, zwykłym koreańskim lokalu z tradycyjną kuchnią na deptaku w Hanowerze.
26.04.2019
Numer 09.2019