Od erupcji do erupcji. Życie na wulkanie nie jest dla Jawajczyków poetycką przenośnią. To twarda codzienna rzeczywistość.
Stoję i patrzę na wulkan, mogę się w niego wpatrywać godzinami, wczuwam się wtedy w jego zmienne humory. Ma wybuchowy charakter, ale mnie akurat to się bardzo podoba – mówi z uśmiechem Akus Burwando, kierowca dżipa, urodzony w wiosce u podnóża majestatycznego wulkanu Merapi. Dzieciństwo upłynęło mu w cieniu wielkiej góry. Krater czynnego wulkanu, zwanego przez Jawajczyków Górą Ognia, był częstym celem jego wypraw. Miał piętnaście lat, gdy doszło do potężnej erupcji.
– Wtedy zacząłem marzyć, że będę budowniczym.
26.06.2019
Numer „Forum na lato”