Chcąc wziąć szybki ślub, nie trzeba lecieć do Las Vegas. Na duńskiej wyspie Ærø kwitnie małżeński biznes. Jednak nad tą romantyczną oazą na Bałtyku zawisły ostatnio ciemne chmury.
Orkiestra dopiero co skończyła grać marsza weselnego, a pan młody już z niecierpliwością zerka na zegarek. – Szybko, pośpiesz się, bo prom odpływa za półtorej godziny! – pogania swoją wybrankę. Nowożeńcy muszą ustawić się do zdjęcia, a potem wsiąść do limuzyny podstawionej przez konsultanta ślubnego i wyruszyć do portu.
Po zaokrętowaniu nie czeka ich jednak romantyczna podróż poślubna, lecz powrót do szarej rzeczywistości. Wziąwszy ekspresowy ślub na duńskiej wyspie Ćrø, odpłyną do Hamburga, aby wrócić do pracy i codziennych obowiązków – relacjonuje Gilles Trichard, autor reportażu we francuskim tygodniku „Paris Match”.
27.09.2019
Numer 20.2019