Burza w Europie brzmi całkiem inaczej niż burza w Ekwadorze. Bryan Pijanowski przez lata nagrał miliony dźwięków z całego globu, żeby otworzyć ludziom uszy.
Kto chciałby wiedzieć, jak bardzo ludzie oddalili się od planety, na której żyją, ten powinien spędzić popołudnie np. w Nowym Jorku i nie dać się onieśmielić wieżowcami. Po prostu – spacerować, przystawać, przymykać oczy i wsłuchiwać się w dźwięki: metaliczną mieszaninę hałasu wind i klimatyzatorów zmieszaną z odgłosami syren, klaksonów, melodyjek ze smartfonów; zgrzyt wagoników metra, szelest papierków na chodniku, brzdęk sztućców w restauracjach. Naturalne odgłosy – poza głosami ludzi – jakie można w tym zgiełku wyodrębnić, to szczekanie psów i wycie wiatru.
10.10.2019
Numer 21.2019