Nie darmo piłka nożna cieszy się opinią dyscypliny nieprzewidywalnej. Spójrzmy na Rumunię. Jak w wielu krajach za niegdysiejszą żelazną kurtyną czołowy klub Steaua (Gwiazda) Bukareszt należał do armii. Aż upadł komunizm i w ramach prywatyzacji stał się własnością George’a „Gigi” Becalego, kontrowersyjnego biznesmena i polityka. Zdegustowani wojskowi wszczęli długi spór prawny o nazwę, barwy i symbole drużyny. I wygrali. „Rodowe srebra” przejęła ich nowa, własna, choć tylko czwartoligowa Steaua, a klub milionera musiał zmienić nazwę na FCSB.
10.10.2019
Numer 21.2019