Nic nie mają na sobie, ale może ktoś coś na nich ma? Oto wspólnota, której nie zależy na dobrach materialnych. O godzinę jazdy na południe od Richmond w Wirginii, wierni wielbią Boga nadzy, jak sam ich stworzył. Nawet w lutym, choć przymusu nie ma: jedni modlą się w pełnym przyodziewku, inni topless, ale golasów nie brakuje. – Ważne jest tylko, żeby obnażyć duszę przed Panem i zrzucić powłokę doczesności na drodze do prawdy. Mniejsza o to, co macie na sobie – tłumaczy pastor Allen Parker z Kaplicy Białego Orszaku.
27.02.2020
Numer 5.2020