Artykuły

Bieda z gandzią

Kanadyjski eksperyment z marihuaną

Numer 9.2020
W szklarnie i instalacje zainwestowano miliony dolarów. Aż bańka pękła... Wyrosły tony ziela, którego nikt teraz nie kupi. Bo... brakuje sklepów. W szklarnie i instalacje zainwestowano miliony dolarów. Aż bańka pękła... Wyrosły tony ziela, którego nikt teraz nie kupi. Bo... brakuje sklepów. Reuters / Forum
Już w kilka lat po legalizacji marihuany w Kanadzie plantacje padają, a palacze kupują zioło od dilerów. Co się stało? Za dużo ludzi chciało zbyt szybko zarobić.
Przykry zapach prawdy. Dilerzy z „miasta” nadal mają lepszy i tańszy towar.AP/EAST NEWS Przykry zapach prawdy. Dilerzy z „miasta” nadal mają lepszy i tańszy towar.

Nigdy nie widziałem równie mocnego światła. Milion oślepiających watów padało na liście krzewów marihuany, które rosły w równych, niekończących się rzędach. Hala była nieskazitelnie czysta jak fabryka leków, a my wędrowaliśmy po niej w śnieżnobiałych nylonowych fartuchach i pachnących nowością gumowych butach. Panowała w niej surrealistyczna atmosfera, prawie kosmiczna. Bez dwóch zdań – zobaczyliśmy przebłysk przyszłości.

Był rok 2017 i zostałem zaproszony na farmę legalnej medycznej marihuany w Gatineau koło Ottawy.

23.04.2020 Numer 9.2020
Reklama