Już w kilka lat po legalizacji marihuany w Kanadzie plantacje padają, a palacze kupują zioło od dilerów. Co się stało? Za dużo ludzi chciało zbyt szybko zarobić.
Nigdy nie widziałem równie mocnego światła. Milion oślepiających watów padało na liście krzewów marihuany, które rosły w równych, niekończących się rzędach. Hala była nieskazitelnie czysta jak fabryka leków, a my wędrowaliśmy po niej w śnieżnobiałych nylonowych fartuchach i pachnących nowością gumowych butach. Panowała w niej surrealistyczna atmosfera, prawie kosmiczna. Bez dwóch zdań – zobaczyliśmy przebłysk przyszłości.
Był rok 2017 i zostałem zaproszony na farmę legalnej medycznej marihuany w Gatineau koło Ottawy.
23.04.2020
Numer 9.2020