Atrakcyjny samiec alfa, trochę nieokrzesany, ale gotów stanąć w obronie ukochanej. Oto meksykański macho w oczach Europejek. W jego ojczyźnie mówią o takich typach... różnie.
Główny plac w San Cristóbal de las Casas jest wypełniony po brzegi. Z meksykańską koleżanką Monicą przedzieramy się z walizkami przez tłum. Są tu i Indianie w barwnych ponczach, i mariachi w charakterystycznych strojach, i amerykańscy turyści z aparatami fotograficznymi o długich obiektywach. Nagle tuż przed nami pojawia się objuczony osiołek. Przestraszone zwierzę zaczyna brykać, zbliża się do nas coraz bardziej, z juków wysypuje się kukurydza. Właściciel osiołka, mały indiański chłopiec, jest przerażony i nie wie, jak zapanować nad zwierzakiem, a my nie mamy miejsca, żeby odskoczyć.
18.06.2020
Numer 13.2020