Artykuły

Grób w szlamie

Po katastrofie w Brumadinho

Numer 14.2020
Zaufali kompetencjom niemieckich ekspertów. Stracili życie. Ich rodziny jeszcze wierzą w bezstronność niemieckich sądów. Zaufali kompetencjom niemieckich ekspertów. Stracili życie. Ich rodziny jeszcze wierzą w bezstronność niemieckich sądów. AFP / EAST NEWS
25 stycznia 2019 roku pęka tama powyżej brazylijskiego miasta Brumadinho. Ginie co najmniej 259 osób, porwanych przez błotną powódź. Bezpieczeństwo przegrywa z biznesem.
TNS

Maria Aparecida Andrade ma w telefonie zdjęcia świeżo zaślubionych par, kobiet w ciąży i dzieci ubranych do chrztu. Zrobiła je sama. Ona i jej mąż Lazaro byli fotografami w Brumadinho, małym mieście na południu Brazylii: 40 tys. mieszkańców, brudne ulice, niskie domki wtulone w łagodne wzgórza. W samym centrum prowadzili przez długi czas zakład fotograficzny. Kiedy ktoś brał ślub, to do nich dzwonił. Gdy dziadkowie chcieli mieć zdjęcia wnuków, przychodzili do ich małego studia. – Kochałam swoją pracę – wyznaje Andrade – ale teraz nie potrafię już pracować.

02.07.2020 Numer 14.2020
Reklama