Kinszasa jest okryta złą sławą jako miasto „dzieci czarowników”. Gromady nieletnich odrzuconych przez rodziny błąkają się po ulicach, walcząc o przetrwanie.
Patrząc na jego steraną, pomarszczoną twarz, trudno uwierzyć, że John jest jeszcze przed czterdziestką. A jednak metryka nie kłamie. Mamy przed sobą mężczyznę w sile wieku o twarzy starca. W tych stronach to nic dziwnego. Jeżeli dorastałeś w Kinszasie, to nie zapisy w dokumentach, lecz życiowy znój i cierpienie określają twój wiek – podkreśla Florence Broizat, reporterka „Paris Matcha”.
John po raz pierwszy gwałtownie postarzał się trzydzieści lat temu, gdy jako siedmioletni brzdąc trafił w łapy pastora.
30.07.2020
Numer 16.2020