Japonia ma problem. Społeczeństwo się starzeje i liczba ludności spada szybciej niż w jakimkolwiek innym kraju. A kto pracuje zawodowo? Oczywiście emeryci.
Ryby i drzewa trzeba ciąć tak samo starannie. Toyoki Yamada nauczył się tego późno. Miał już ponad 60 lat, gdy musiał zamknąć swój bar sushi w Kochi i za pośrednictwem miejscowego „centrum srebrnego kapitału ludzkiego” zaczął się kształcić na ogrodnika. Obecnie ma 70 lat i bardzo profesjonalnie opowiada o nożycach, którymi przycina sosny i azalie. Wcale po nim nie widać, że przez większość życia był kucharzem. Jest dumny z nowego zawodu. – Kiedy upiększam drzewa w szkołach lub w parku, mam wrażenie, że robię coś pożytecznego dla miasta – przekonuje.
13.08.2020
Numer 17.2020