Pewnego czerwcowego wieczoru kongijski aktywista Mwazulu Diyabanza kupił bilet do paryskiego muzeum Branly, gromadzącego skarby sztuki pozaeuropejskiej, i skierował swe kroki na wystawę afrykańską, by podziwiać z czterema towarzyszami cudowne dzieła pochodzące z francuskich kolonii. Nie była to jednak zwykła wizyta w muzeum. Diyabanza jest orędownikiem panafrykańskiego ruchu domagającego się zadośćuczynienia za kolonializm, niewolnictwo i grabież dóbr kultury. W pewnej chwili koledzy wyciągnęli telefony i zaczęli transmisję na Facebooku, a lider wygłosił płomienną mowę przeciw rabunkowi afrykańskiej kultury, jakiego dopuścili się kolonizatorzy, po czym chwycił jeden z eksponatów i ruszył do wyjścia, gdzie zatrzymali go strażnicy.
08.10.2020
Numer 21.2020