Tylko 15 proc. szachistów to kobiety. I tylko jedna z nich jest obecnie w pierwszej setce światowego rankingu. Dlaczego to wciąż coś szczególnego, gdy wygrywają z mężczyznami?
Wyświechtane określenie „wojna płci” ma dość niewinną genezę. Nie płynie tam ani krew, ani łzy, ani pot, ani lakier do paznokci. To raczej pewien model myślowy. Pochodzi z teorii gier, która jest z kolei specjalną gałęzią nauki najbardziej ze wszystkich rozkochanej w grach – matematyki. „Battle of sexes” – takie prowokacyjne frazesy wymyślają tylko ci, którym w wieku dojrzewania erotyczne wydawały się wzory dwumianowe w algebrze. Teraz pojawił się znowu, a jeśli w ogóle do czegoś pasuje, to do szachów.
28.12.2020
Numer 1.2021