Gdy nad największą deltą we Włoszech zapada zmierzch, ochotnicy wypływają na wodę, by walczyć z kłusownikami.
Denny Covezzi pracuje za dnia w sklepie ze sprzętem wędkarskim, a Andrea Mocchi – w fabryce. Gdy słońce zachodzi, wkładają szare mundury i wyruszają na rzeczny patrol w małych łódeczkach. Szukają wszystkiego, co budzi podejrzenia: siatek, sideł, zaparkowanej nad brzegiem furgonetki. Nagle słyszą w zaroślach jakiś rumor i Covezzi podpływa łodzią bliżej, by sprawdzić, co tam się dzieje. – To pewnie jakieś zwierzę – mówi. Później dostrzegają, że coś unosi się w wodzie. To małe pułapki na ryby sklecone chałupniczo z kilku drucików i plastikowych butelek.
28.01.2021
Numer 3.2021