Artykuły

Zakurzona perełka Kaukazu

Ararat na raty

Numer 14.2021
Erywań. Kaskada, czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Erywań. Kaskada, czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Shutterstock
Gdy przez Gruzję przewalają się tłumy turystów, sąsiednia Armenia ze swymi wspaniałymi świątyniami, krajobrazami i kuchnią wciąż czeka na odkrycie.
Shutterstock
Ararat, symbol Armenii, trzeba dziś oglądać przez turecką granicę.Shutterstock Ararat, symbol Armenii, trzeba dziś oglądać przez turecką granicę.
Garni. Świątynia Mitry.Shutterstock Garni. Świątynia Mitry.

Armenia zawsze pozostawała w cieniu Gruzji. Nie ma ani tak spektakularnych gór, ani nadmorskich kurortów. Co więcej, kojarzy się z wciąż tlącą wojną z sąsiednim Azerbejdżanem oraz ze wszechobecną biedą. Dlatego gdy do Gruzji, przeżywającej ostatnio prawdziwy turystyczny boom, walą tłumy turystów z całego świata, w Armenii na szlakach wciąż jest pusto i cicho. Oraz, co oczywiste, wciąż dużo taniej niż u gruzińskich sąsiadów.

Czy chcemy Państwa zniechęcać do Gruzji? Wręcz przeciwnie, większość redakcji FORUM jest w tym kraju zakochana i jeśli ktoś nie był – koniecznie trzeba jechać. Co nie zmienia faktu, że warto rozważyć połączenie wyprawy do dwóch krajów – lub oddzielny wypad do Armenii. Do Erywania z Warszawy bezpośrednio lata LOT, a jako że nie jest to kierunek bardzo obłożony, często można upolować atrakcyjne ceny.

Królestwo za koniak

Zwiedzanie zaczynamy właśnie od Erywania. To miasto, któremu warto poświęcić więcej niż jeden dzień, ale jeśli mamy na Armenię tylko przedłużony weekend lub kilka dni, od rana do wieczora da się zaliczyć najważniejsze punkty armeńskiej stolicy. Jeśli ktoś był w Tbilisi i polubił jego klimat, polubi i to miasto, choć jest trochę bardziej zaniedbane i brudne. Za to znacznie tu mniej turystów, dzięki czemu zwiedzanie jest po prostu przyjemniejsze.

Obowiązkowym punktem jest główny plac z Kaskadami, czyli tarasowo zbudowanym Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Gdy wejdziemy na samą górę, w nagrodę otrzymamy niesamowity widok na stolicę oraz na Ararat – świętą górę Ormian. Latem pokonanie sześciuset schodów w palącym słońcu może być dużym wyzwaniem, ale podpowiadamy, że wewnątrz konstrukcji jest chłodniej i działają schody ruchome. Na plac Republiki warto wrócić wieczorem. Uruchamiana jest wtedy iluminacja, a liczne knajpki ożywają muzyką i gośćmi. Dobra zabawa gwarantowana!

Szampańskiej zabawy nie spodziewajcie się w Muzeum Ludobójstwa, które dokumentuje zbrodnie dokonane na Ormianach przez Turków na początku XX wieku. Warto tu jednak zajrzeć, bo to ważny kawałek historii i ostrzeżenie, do czego mogą prowadzić agresywne nacjonalizmy.

Potem już będzie przyjemniej, bo czeka nas wizyta w słynnej destylarni koniaku. W ramach biletu za kilkanaście dolarów przewodnicy oprowadzą nas po zakładzie, objaśniając tajniki produkcji, zwiedzimy niesamowite piwnice, gdzie przechowywane są beczki z wieloletnim trunkiem, a na końcu weźmiemy udział w degustacji, podczas której poznamy różnicę pomiędzy młodą, trzyletnią brandy a trzydziestoletnim, szlachetnym koniakiem. Nie ma się co zastanawiać – bilet za kilkanaście dolarów to prawdziwa promocja.

Na koniec – bazar! Punkt obowiązkowy, feeria barw, zapachów i smaków. Można tu kupić absolutnie wszystko, a jeszcze więcej zobaczyć. Jeśli szukacie ormiańskich specjałów, spróbujcie tych suszonych.

Wegetarianom proponujemy owoce, np. mango, mięsożercom – wołowinę lub baraninę.

Opuszczamy Erywań i ruszamy w głąb kraju, by odnaleźć jego ukryte skarby. Tuż za miastem trafiamy na Łuk Czarenca, konstrukcję z połowy XX wieku upamiętniającą słynnego ormiańskiego poetę. Rozciąga się stąd fantastyczny widok na okolicę i majaczący w oddali Ararat. Następnie wyruszamy w kierunku słynnego klasztoru Geghard, położonego w dolinie rzeki Azat, wpisanego na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Częściowo wykuty w skale monastyr pochodzi z XIII wieku, ale już w IV wieku istniał tu klasztor założony w wydrążonych grotach skalnych. Świątynia, jedna z najpiękniejszych w kraju, słynęła z relikwii Włóczni Przeznaczenia, która przez jakiś czas była przechowywana właśnie tutaj. Obecnie znajduje się w Eczmiadzynie.

Watykan Wschodu

Z Geghard już bardzo blisko jest do Garni, gdzie znajduje się świątynia poświęcona pogańskiemu bogu słońca Mitrze. Przypominająca grecki Partenon budowla powstała w I wieku n.e. na zlecenie ormiańskiego króla Trata. Świątynia była częścią większego kompleksu, który nie przetrwał do naszych czasów. Zachowana budowla to po części współczesna rekonstrukcja, bo oryginał został uszkodzony wskutek trzęsienia ziemi pod koniec XVII wieku. Garni to także miejsce, skąd można podziwiać wspaniałe widoki na wąwóz rzeki Azat.

Kolejny punkt naszej wyprawy to olbrzymie i piękne jezioro Sewan, największe na Kaukazie, położone na wysokości prawie 2000 metrów n.p.m., zajmujące cztery procent powierzchni kraju. To jedno z najpiękniejszych miejsc w całej Armenii, ale choć założono tu park narodowy, część wybrzeża jest pokryta szkaradnymi ośrodkami wypoczynkowymi. Objeżdżając jezioro, bez trudu jednak znajdziecie naturalnie piękne widoki nietknięte ręką człowieka. Warto się zatrzymać przy starożytnym klasztorze Sewanawank, który niegdyś znajdował się na wyspie. Dziś, wskutek obniżenia poziomu wód, góruje nad wyniosłym półwyspem. Od klasztoru warto pojechać kawałek na południe do miejscowości Noratus, by zobaczyć największe na świecie nagromadzenie zabytkowych chaczkarów, czyli kamiennych krzyży.

Innym ciekawym klasztorem, który warto odwiedzić, jest położony na południe od Erywania Tatew z IX wieku. Do średniowiecznego monastyru można się dostać dzięki Skrzydłom Tatewu, czyli najdłuższej na świecie kolejce linowej, wpisanej do Księgi rekordów Guinnessa. Wagoniki pokonują prawie sześć kilometrów nad przepastnym wąwozem rzeki Worotan. Przemierzają tę trasę w jedenaście minut, auto potrzebuje trzy razy tyle, by poradzić sobie z krętą drogą. Wrażenia niezapomniane, zwłaszcza że w szczytowym momencie wagonik sunie ponad trzysta metrów nad ziemią.

Nieopodal koniecznie trzeba zajrzeć do skalnej wioski Chndżoresk, gdzie ludzie przez tysiąclecia żyli w jaskiniach – aż do połowy XX wieku.

Dalej ruszamy w kierunku Zorac Karer – datowanego na siódme tysiąclecie przed naszą erą obserwatorium astronomicznego. Następnie zaglądamy do Norawank (XIII w.), zdaniem wielu najpiękniejszego i najbardziej fotogenicznego klasztoru Armenii.

Na koniec wizyta w Eczmiadzynie, duchowym centrum Armenii, zwanym Watykanem Wschodu. Tu mieści się siedziba patriarchy Kościoła ormiańskiego, słynny sobór eczmiadzyński z IV wieku, a także kościół św. Rypsymy z VII wieku.

Wracamy do Erywania, by podczas pożegnalnej kolacji wznieść toast za ponowne spotkanie. Chmenk mer!

01.07.2021 Numer 14.2021
Więcej na ten temat
Reklama