Od urodzenia była przykuta do wózka inwalidzkiego. Aż usłyszała walc, który odmienił jej życie.
Nie mogę chodzić wskutek błędu lekarskiego. Niemal zaraz po urodzeniu wstrzyknięto mi jakiś preparat, mało znany, niewystarczająco przetestowany. „Niech się pani cieszy, że córka przeżyła” – powiedzieli mamie w szpitalu. Był rok 1994, nikt nie wiedział, co naprawdę się stało i dlaczego – opowiada Anastazja dziennikarce portalu Knife.media Polinie Winogradowej.
Anastazja Wasilenko ma kochającą rodzinę – rodziców i młodszego brata. – Nigdy w domu nie czułam, że jestem jakaś „nie taka” – wspomina.
13.08.2021
Numer 17.2021