Na przemytniczych szlakach ruch jak na autostradzie. Kolejne pikapy mkną przez trzcinowiska labiryntem szutrowych dróg – tuż obok mostu na granicy Kolumbii z Wenezuelą, ale daleko poza zasięgiem stróżów prawa. Na ścianach okolicznych domów widać wymazane sprejem znaki gangów, rywalizujących o kontrolę nad trasami nielegalnego przerzutu ludzi i towarów. Grupka spoconych mężczyzn ładuje na paki zdezelowanych aut kontrabandę, która za moment pojedzie do Wenezueli: zgrzewki coli, środki czyszczące, meble i żywność.