Miłośnicy ferrari mawiają, że tego auta nie można po prostu kupić. Na nie trzeba zasłużyć.
Wszystko zaczęło się od jednej wizyty u dilera. Kierownik salonu bezradnie rozłożył ręce. – Niestety, teraz nic dla pana nie mam, ale czekam na jedną używkę. Jeżeli właściciel się nie rozmyśli, to się do pana odezwę – obiecał. Używane ferrari F355 wróciło do salonu i tego samego dnia odjechało w świat. – Najtrudniej się przełamać i kupić pierwszą sztukę. Tylko proszę nie mówić, że pana nie uprzedzałem! – usłyszał nabywca na odjezdnym:
Minęło 20 lat. Rozmówca tygodnika „Le Point” ma dziś w garażu ze czterdzieści samochodów z koniem stającym dęba na masce.
23.09.2022
Numer 20.2022