W siedemnastu parkach narodowych w południowym Chile odradza się dzika przyroda. To zasługa pary amerykańskich milionerów.
Nie sposób umówić się z Alejandrą Saavedrą, bo nie ma komórki ani dostępu do internetu. Trzeba wsiąść do terenówki i jechać dobrą godzinę szutrową drogą u podnóża Andów. Na jej końcu wznosi się stara rudera. Tuż obok na ogrodzonym terenie spacerują ptaszyska podobne do strusi. To nandu plamiste, zwane też nandu Darwina. Alejandra jest strażniczką leśną i opiekunką hodowli tych dużych nielotów. Większość czasu spędza w tej nędznej chałupie, rzadko korzystając z przepustek. Mimo to samotność jej nie doskwiera.
13.01.2023
Numer 02.2023