Choć stolica Ukrainy leży setki kilometrów od linii frontu, mieszkańcy co noc z lękiem spoglądają w niebo. Jak żyje się w mieście zagrożonym nalotami i atakami rakietowymi?
Marcus Yam/Los Angeles Times/TNS
Latem tancerze biorą we władanie kijowski Hydropark. To tradycja jeszcze z czasów pokoju.
W niektórych kulturach ludzie witają się ze sobą pytaniem: „Jadłeś?”. W stolicy ogarniętej wojną Ukrainy analogiczne poranne pozdrowienie to raczej gorzkie: „Spałeś dziś w ogóle?”. Przeszło 16 miesięcy po tym, jak Rosja rozpoczęła inwazję na pełną skalę, późną nocą i nad ranem ciszę regularnie przerywa wycie syren alarmowych, a wkrótce po nim przez trzymilionowe miasto przetaczają się grzmoty eksplozji pocisków obrony przeciwlotniczej, wycelowanych w kolejne fale rakiet i dronów.
27.07.2023
Numer 16.2023