Marszałek Abdel Fattah as-Sisi, który w zeszłym roku obalił demokratycznie wybranego prezydenta islamistę, właśnie zajmuje jego miejsce. A fala prześladowań jest dziś w Egipcie większa niż za Mubaraka.
Jadąc zygzakiem na chińskim motorku, Ahmed Zaglul omija koleiny i dziury w jezdni. Droga wzdłuż zarośniętego kanałku prowadzi do jego domu z suszonej cegły, pomalowanego na zielono i oznakowanego imieniem Allaha. Usiadłszy na ławeczce pod ścianą, Ahmed zaczyna płakać. – Mój chłopak nic nie zrobił. Nikt go nawet nie przesłuchał. Jedynym dowodem przeciw niemu jest trzysekundowy fragment filmu – powtarza raz po raz zrozpaczony mężczyzna. Wersety Koranu recytowane w radiu i szum wentylatora zagłuszają jego szloch.
06.06.2014
Numer 12/ 2014