Gdy poleciały pierwsze cegły i kamienie, Farzana Parwin starała się chronić brzuch, w którym nosiła nienarodzone dziecko. Jednak jej ojciec, bracia i sąsiedzi rzucali celnie – i śmiertelnie skutecznie.
Reuters/Forum
Farzana Parwin. Uciekła z domu, wzięła ślub cywilny, zaszła w ciążę. Wydała na siebie wyrok śmierci.
Nikt nie stanął w jej obronie. Po chwili młoda kobieta leżała w kałuży krwi na zatłoczonej ulicy przed głównym sądem miasta Lahore. Wokół narastało wycie karetek i policyjnych radiowozów. Przybyły na miejsce lekarz podjął reanimację, ale niedługo po przewiezieniu do szpitala Farzana zmarła. Większość sprawców uciekła, ale ojciec dziewczyny pozostał na miejscu. Gdy oddawał się w ręce policji, spokojnie powiedział: Tego wymagał honor. Jak mówi inspektor policji Rana Mudżahid, atakujących było około 20.
06.06.2014
Numer 12/ 2014