„Wszyscy wracają” – brzmi hasło marines. Ale ktoś musi zbierać zabitych, zwanych tu „aniołami”. Christiana Slatera ta praca doprowadziła na skraj szaleństwa.
Spośród wszystkich „aniołów” Chriastian Slater najlepiej zapamiętał swojego pierwszego. To był 19-latek trafiony odłamkiem pocisku w irackim trójkącie sunnickim. Dowódca zebrał ich w bunkrze. Koniec szkolenia. To się dzieje naprawdę. Marine zabity w akcji. Do pracy. Oficer starał się, by jego głos zabrzmiał prawie po ojcowsku. – Przylecą po niego. Macie ze cztery godziny. Zróbcie to powoli, bez pośpiechu. Zróbcie to jak trzeba.
18.07.2014
Numer 15/ 2014