Fanatycy z Państwa Islamskiego zabili kolejnego zakładnika. Liderzy Zachodu zapowiadają świętą wojnę z dżihadystami, ale tylko z powietrza. Czym naprawdę jest potwór, którego się boi i Waszyngton, i Teheran?
Rex/East News
David Haines (na zdjęciu z córką Atheą) nie był typem bohatera. To zwykły facet z sąsiedztwa, który pomagał innym.
Scenariusz był ten sam, co w przypadku poprzednich egzekucji. Ubrany w pomarańczową szatę David Haines, brytyjski działacz na rzecz uchodźców, klęczał u stóp uzbrojonego islamisty i – dobrowolnie lub nie – oskarżał rząd swojego kraju, w tym przypadku Wielkiej Brytanii, o wysługiwanie się Ameryce i udział w niesprawiedliwej wojnie przeciw islamistom. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich ofiar, amerykańskich dziennikarzy, wyznanie zgodne z oczekiwaniem terrorystów w niczym mu nie pomogło – został ścięty, a jego okrwawiona głowa potoczyła się po piasku pustyni.
26.09.2014
Numer 20/ 2014