Po czterech latach wojny domowej Baszar al-Asad nie panuje już nawet nad własną rodziną. Czy rosyjska interwencja uratuje jego reżim?
Podejmując zagranicznych dygnitarzy w swoim pałacu w Damaszku, Baszar al-Asad zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Dyplomaci i politycy, którzy mieli ostatnio okazję odwiedzać prezydenta, nie zauważyli za bramą wzmożonych środków bezpieczeństwa, choć w Syrii szaleje wojna. Gospodarz jest wyluzowany, uśmiechnięty i serdeczny. Nie każdy może jednak liczyć na podobne traktowanie. Krążą słuchy, że gdy w rezydencji na górze Kasjun zjawia się brat dyktatora, Mahir, strażnicy pieczołowicie go przeszukują.
16.10.2015
Numer 21.2015