Bliski Wschód

Odsłony zasłony

Teheran jak z żurnala

Numer 02.2016
W 2015 r. w Teheranie po raz pierwszy od rewolucji zorganizowano Tydzień Mody w prestiżowym Sam Centre. W 2015 r. w Teheranie po raz pierwszy od rewolucji zorganizowano Tydzień Mody w prestiżowym Sam Centre. Photoshot / PAP
O Iranie świat słyszy głównie za sprawą programu nuklearnego i sporu z Arabią Saudyjską. Ale działa tu też prężny przemysł modowy. Bez wyciętych dekoltów i odkrytych ud.
Kawiarnia w Teheranie. Na przekór władzom i autorytetom religijnym przybywa imprez i lokali w stylu „prawie jak na Zachodzie”.Bloomberg/Getty Images Kawiarnia w Teheranie. Na przekór władzom i autorytetom religijnym przybywa imprez i lokali w stylu „prawie jak na Zachodzie”.

Nic nie może wstrzymać słońca wędrującego po niebie, nic nie powstrzyma bambusa, by nie rósł, ani kobiety, by wyzbyła się kokieterii. To wschodnie porzekadło można rozszerzyć: niezależnie od reżimu politycznego, moda zawsze będzie istnieć i rządzić się swoimi prawami. Iran nie jest wyjątkiem – projektanci pracują tu pełną parą. Po rewolucji w 1979 r. ustrój w Iranie zmienił się z prozachodnio-liberalnego na teokratyczny. Monarchię przekształcono w Islamską Republikę Iranu, kierowaną przez ajatollahów. Zakazano pokazów mody z udziałem modelek, ograniczono też swobodę w doborze garderoby i wprowadzono sztywny dress code odpowiadający wymogom religijnym. Lata międzynarodowej izolacji nie zabiły jednak w Irańczykach twórczej energii. W Iranie powstają znakomite filmy, dysydenci piszą blogi, a projektanci pracują nad kolekcjami mody. Często poza granicami surowego prawa.

Teherańska agencja Behpooshi powstała siedem lat temu, przez większą część czasu pracowała w podziemiu. Dopiero niedawno właściciel zwrócił się do religijnego przywódcy państwa z zapytaniem, czy jakiś przepis islamskiego prawa zakazywałby działalności przemysłu modowego. Urzędnikom nie można odmówić konsekwencji: zbadali sprawę dogłębnie i stwierdzili, że nie ma takiego zakazu. Nie zostawili jednak tak ważnej dziedziny bez dozoru – powstała grupa robocza odpowiedzialna za regulacje w dziedzinie mody.

W chuście i żakiecie

Był jeszcze inny czynnik. Jak pisze internetowa irańska gazeta „Mellat”, władze się zorientowały, że muszą się aktywnie włączyć w kształtowanie gustów obywateli. Pod egidą państwa miały odtąd powstawać zachęcające modele produkowane przez rodzimych producentów. W ten sposób państwo chciało wypchnąć z rynku zagraniczną konkurencję – ciuchy to przecież dochodowa dziedzina. Akcję miało pilotować ministerstwo kultury. Zorganizowano konkurs dla rodzimych projektantów, którym postawiono zadanie stworzenia kolekcji wysoce estetycznej i jednocześnie odpowiadającej wymogom religijnym.

Teraz w Iranie mogą odbywać się pokazy mody, organizatorzy muszą tylko zebrać spory pakiet zezwoleń. W 2015 r. w Teheranie po raz pierwszy od rewolucji zorganizowano Tydzień Mody w prestiżowym Sam Centre. Dostać się na pokaz nie było łatwo: wstęp za ściśle reglamentowanymi zaproszeniami, a mężczyźni nie mogli obejrzeć mody damskiej. Mimo to imprezę uznano za przełom.

Irańscy modele – na razie wyłącznie mężczyźni – zaczynają robić karierę w Europie. Dana Mashalahpur został twarzą marki Dorsa, producenta wyrobów skórzanych, brał też udział w kampaniach reklamowych firm Davidoff i Pal Zileri. Poza granicami kraju swobodnie działają też niezależni irańscy projektanci. Projektantka Farnaz Abdoli lansuje swoją markę Pooshema, pod którą powstają stroje pozostające w zgodzie z kodem określonym przez ajatollahów, a jednocześnie nawiązujące do europejskich wzorów, np. żakiety o długich połach. Abdoli zaprezentowała swoją kolekcję podczas Tygodnia Mody w Vancouver, zaprojektowane przez nią stroje cieszą się popularnością w internecie, chętnie kupują je nie tylko muzułmanki.

Mieszkająca w Iranie Anouszeh Asefi prowadzi zajęcia z projektowania na kilku uczelniach przygotowujących kadry dla przemysłu tekstylnego i modowego. Do lansowania zaprojektowanych przez siebie strojów (marka Anar, czyli Granat) wykorzystuje sieci społecznościowe. Zarówno Abdoli, jak i Asefi specjalizują się w tradycyjnych kobiecych strojach, składających się z długich szat i fantazyjnie zawiązywanych chust lub luźno nałożonych na włosy szali (w Iranie panuje liberalizm, jeśli chodzi o zakrywanie głowy i twarzy przez kobiety, rozpowszechnione są powiewne szale, drapowane na upiętych wysoko włosach). Projektantki wykorzystują jednak śmiałe różnobarwne tkaniny o niebanalnych wzorach i kolorach, co kontrastuje z tradycyjnymi czarnymi ubiorami noszonymi przez większość kobiet w Iranie.

Na ulicach Teheranu można spotkać wiele stylowo ubranych kobiet. Mają niezwykle staranny makijaż, długie czerwone paznokcie, pantofle na wysokich obcasach i postrzępione zgodnie z ostatnim trendem dżinsy. Królują firmowe ciemne okulary, traktowane jak obowiązkowy element stroju niezależnie od pogody. Choć z drugiej strony władze czuwają, aby w wyglądzie Irańczyków nie pojawiało się zbyt wiele elementów zapożyczonych z „zepsutego Zachodu”. Niedawno wprowadzono m.in. przepisy zakazujące mężczyznom regulowania brwi, robienia tatuaży, odwiedzania solariów i salonów piękności oraz noszenia niektórych fryzur. Za niestosowanie się do tych ograniczeń i nieodpowiedni wygląd grożą wysokie grzywny.

Irańscy hipsterzy też mają swoją projektantkę – Mariam Wahidzadeh z Szirazu. Z wykształcenia jest architektką. W 2012 r. zarejestrowała markę Radaa (Odzież), projektuje i szyje zgodne z wymogami islamskiego dress code, stosując oryginalne innowacje. Jej kreacje uszyte są z lekkich, przewiewnych tkanin, niewymagających prasowania, w odważnych kolorach. Tworzy kolekcje wyłącznie na rynek wewnętrzny. Odmawia projektantom z zagranicy, którzy proponują jej wspólne pokazy – zresztą na przeszkodzie takiej współpracy stoją irańskie przepisy. – To wspaniałe, że możemy tworzyć w zgodzie ze swoim poczuciem estetyki, a nie kopiować zachodnie wzorce, które odpowiadają zupełnie innym tradycjom, gustom i stylom – zachwyca się Mariam.

Wielu zagranicznych projektantów przyznaje jej rację: wychodzenie poza ramy wyznaczone przez władze mogłoby być niebezpieczne, a splendory na zachodnim rynku modowym stoją pod znakiem zapytania. Zainteresowanie orientalnymi tendencjami w modzie pojawia się u zachodniej publiczności tylko na chwilę.

Trendy z satelity

Bariery stworzone przez władzę ludzie we wszystkich czasach i we wszystkich ustrojach nauczyli się omijać. Dotyczy to również Iranu. Od kilku lat w wielu miastach działają podziemne butiki sprzedające odzież zarówno irańską, jak i zagraniczną. Pozyskują do współpracy ładne dziewczyny i dobrze zbudowanych młodzieńców – ubrani w kreacje z tych butików wynajęci modele mają paradować po ulicach i przyciągać uwagę potencjalnych klientów. „Takie butiki działają na ogół przy wielkich centrach handlowych. Klienci są do nich zapraszani indywidualnie i nieformalnie” – pisze „Mellet”.

Największą reklamę robią jednak zagranicznym ciuchom zagraniczne stacje telewizyjne odbierane za pośrednictwem satelitów przez 71 proc. mieszkańców Teheranu. To stamtąd płynie inspiracja dla tych, którzy lubią się ubrać ładnie i elegancko. Zamożni Irańczycy chętnie kupują markowe ubrania, biżuterię, gadżety. Niekoniecznie zobaczymy ten przepych na ulicy – widok ubranej w wydekoltowaną kreację kobiety przeznaczony jest dla męża czy wąskiego kręgu przyjaciółek, ale nie dla osób postronnych.

na podst. lenta.ru

22.01.2016 Numer 02.2016
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną