Kabus ben Said as-Said jest jednym z najpotężniejszych ludzi na Bliskim Wschodzie. Jest też miliarderem, melomanem – i gejem.
Bez niego nie byłoby porozumienia między Waszyngtonem a Teheranem – mówi amerykański podsekretarz stanu Anthony Blinken. Bez jego udziału nie udałoby się również uwolnić francuskich zakładników w Jemenie. I to on będzie prawdopodobnie autorem porozumienia pokojowego w Syrii, gdy skłoni do ustępstw Baszara al-Asada. Choć sułtan unika zbędnego rozgłosu, nie jest zupełnie wolny od próżności. Najlepiej widać to w Maskacie, stolicy Omanu.
01.04.2016
Numer 07.2016