Nie ma miejsca, w którym byłabym bezpieczna przed poplecznikami reżimu. Nawet we śnie – mówi Anusz. Minął dobry miesiąc, odkąd redaktorzy „Spiegla” po raz pierwszy rozmawiali z dwudziestokilkuletnią Anusz, nauczycielką z Teheranu. Już wtedy protesty, które wybuchły po śmierci Kurdyjki Mahsy Amini we wrześniu, ogarnęły cały kraj. Anusz uczestniczyła w nich od samego początku. Teraz znów opowiada o swoich doświadczeniach w długich wiadomościach na czacie Messengera. Zmieniła komunikator, bo już nie uważa, że WhatsApp jest wystarczająco bezpieczny.