Popularny na Zachodzie mistrz buddyzmu wskazał uczennicom drogę do nirwany. Przez swoje łóżko.
Gdy Oane Bijlsma po raz pierwszy wchodziła do buddyjskiego centrum medytacyjnego Rigpa w Amsterdamie, miała 34 lata. A za sobą – związek, który właśnie się rozpadł. Szukała „miłości, wspólnoty i nowego kierunku w życiu”. Wszystko to zdawała się odnajdować w tym budynku z pozłacanymi posągami Buddy, podczas kursu „Czym naprawdę jest medytacja”. – Aż mi powiedziano, że istotą buddyjskiej drogi jest ofiarowanie siebie guru. A ja nie chciałam żadnego guru – wspomina.
06.07.2018
Numer 14.2018