W zadymionej tawernie wśród robotników i białych kołnierzyków znajdujemy burmistrza. W dzielnicy anarchistów trafiamy na najszczęśliwszych mieszkańców stolicy. Po załamaniu gospodarki Grecja na nowo wymyśla społeczeństwo.
Oli Scarff/Getty Images
Na targu po staremu. Handluje się tak, jak przed wieloma wiekami. Zamiast pieniędzy wymienia się towary i usługi.
Wasilis, taksówkarz wiozący mnie z lotniska do centrum Aten, jest filozofem. Przed kryzysem wykładał na uniwersytecie, ale teraz przesiadł się za kierownicę, by za coś przeżyć. Po drodze opowiada, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba taksówek w Atenach spadła o połowę; on sam często jeździ po mieście przez dwie czy trzy godziny, zanim trafi mu się jakiś pasażer. – Ateńczycy już nie jeżdżą taksówkami – mówi. – To dziś środek transportu dla turystów i bogaczy.
06.06.2014
Numer 12/ 2014