Wołodymyr Parasiuk, najbardziej znany sotnik Majdanu, teraz chce zostać deputowanym do Rady Najwyższej.
P>Mało kto nazywa Wołodymyra Parasiuka pełnym imieniem i nazwiskiem. Dla milionów Ukraińców to po prostu Wołodia, swój chłop. Wcześniej mówił, że nie chce iść w politykę, dlatego jego decyzja była niespodzianką. Czy dziś nie żałuje, że 21 lutego br. wdarł się na scenę Majdanu? Kto wie, gdyby wówczas nie wyrwał się do mikrofonu, być może Janukowycz żyłby dalej w swojej rezydencji w podkijowskiej Meżyhirji? Dolar kosztowałby osiem hrywien, Krym byłby ukraiński, a tysiące Ukraińców (wśród nich najlepszy przyjaciel Parasiuka – Taras Brus), którzy zginęli w Donbasie, wciąż by żyło.
24.10.2014
Numer 22/ 2014