Europa

Brytyjski bohater i polskie robactwo

Brexit – przeciw Polakom

Numer 14.2016
Tego jeszcze nie było. Ksenofobiczne hasła na budynku Polskiego Ośrodka Społeczno- Kulturalnego w Londynie. Tego jeszcze nie było. Ksenofobiczne hasła na budynku Polskiego Ośrodka Społeczno- Kulturalnego w Londynie. SWNS / Bulls
Mój polski teść zrobił dla Wielkiej Brytanii więcej niż brytyjski ksenofob malujący obelżywe graffiti – pisze David Taylor.

Bronił Brytanii przed nazistami, lubił wypić w pubie pintę piwa i uwielbiał swój różany ogród. Dziś jasny szlag mnie trafia, gdy słyszę o antypolskich hasłach na drzwiach polskiego klubu, do którego chodził. Być może te wydarzenia zbiegły się przypadkowo. W czwartek Brytyjczycy zagłosowali za Brexitem. W piątek mój teść zmarł w polskim klubie, na drzwiach którego dzień później rasiści wymalowali wielki napis „Wracajcie precz do domu!”.

Zygmunt Nowicki był bohaterem II wojny światowej. Podczas bojowych misji dwukrotnie zestrzelili go Niemcy – raz podczas Bitwy o Anglię, drugi raz nad Włochami, gdy wracał liberatorem z misji nad Warszawą, dokąd dostarczał broń dla powstańców. Najpierw walczył o wolność Wielkiej Brytanii i całej Europy, a później przez długie lata był oddanym brytyjskim obywatelem, mężem angielskiej żony i dumnym ojcem trojga dzieci. Przez kilkadziesiąt lat pracował jako inżynier dla British Airways.

W każdy piątek oddawał się drobnym przyjemnościom, takim jak cygaro, drink i partyjka brydża w polskim klubie w Hammersmith. Ten klub wznieśli Polacy, którzy oddali swoje młode lata walce o wolność Brytanii, a potem postanowili pozostać na Wyspach, gdy w ich kraju Związek Radziecki narzucił komunizm. Tamtego piątkowego wieczoru mój teść – wzburzony wynikiem głosowania – przybył do klubu i zasiadł do brydża. Umarł nagle, w połowie partyjki. Trudno o bardziej malowniczą śmierć.

Chyba nigdy nie spotkałem człowieka tak pełnego radości życia. Był jednocześnie niesamowicie kontynentalny – mama do dziś wspomina, jak podczas pierwszego spotkania rzucił się do całowania jej rąk – ale i brytyjski, z zamiłowaniem do pinty w pubie i pielęgnacji róż w ogrodzie. Za lotnicze misje odznaczono go krzyżem Virtuti Militari. Dyplom od lat wisi w naszym nowojorskim mieszkaniu, gdzie wraz z córką Nowickiego, którą poślubiłem 21 lat temu, mieszkamy jako imigranci. Teraz z przerażeniem i odrazą patrzymy na wyskoki brytyjskich szowinistów, którzy po głosowaniu poczuli się mocni. Napisy, jakie w weekend po głosowaniu pojawiły się na budynkach, które wznieśli ludzie walczący za Brytanię, na długo zanim urodzili się ci pożałowania godni nacjonaliści, są tak ohydne, że nawet ich nie powtórzę.

Chciałbym wierzyć, że ludzie, którzy głosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej, mieli dobre powody i kierowali się uczciwymi argumentami. Ale pragnąłbym też wierzyć, że zaprotestują przeciw obrzydliwym aktom niechęci do Polaków, którzy tyle uczynili dla Brytanii. Wierzę również, że te miliony moich rodaków, którzy zagłosowali za wyjściem, nie należą do idiotów bojących się przyszłości i kontaktu ze światem.

Kilka lat temu moja żona i ja oglądaliśmy wywiad, którego mój teść udzielał stacji telewizyjnej zbierającej wojenne wspomnienia. Opowiadał, jak od wieczora do rana siedział uwięziony w zestrzelonej nad Włochami maszynie. Przez jedną noc przeżył więcej niż wielu ludzi przez całe życie. Dziś na domach nacjonalistów i ksenofobów, chciałbym wymalować sprejem dwa słowa: Zygmunt Nowicki.

© Guardian News & Media

David Taylor, brytyjski dziennikarz, kieruje działem informacji z USA w dzienniku „The Guardian”.

Czytaj więcej na stronie DWUTYGODNIKA FORUM.

08.07.2016 Numer 14.2016
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną