Najpierw media, potem sądy, armia... W Turcji zamach stanu trwał już wcześniej, tylko w zwolnionym tempie i w wykonaniu Erdoğana.
Pucz był pod każdym względem nieudolny. Zastosowano przedpotopowe metody: zajęcie państwowej telewizji i wysłanie kilku czołgów na ulice. Jakby spiskowcy nigdy nie słyszeli o mediach społecznościowych. Tymczasem prezydent Recep Tayyip Erdoğan zwrócił się do narodu za pośrednictwem aplikacji Apple FaceTime. Tłumy grały z buntownikami w wojnę nerwów: kto pierwszy ustąpi. Ludzie liczyli, że żołnierze prędzej wrócą do koszar, niż ulicami popłynie krew.
22.07.2016
Numer 15.2016