Przemówienie Carlesa Puigdemonta przed parlamentem w Barcelonie miało doprowadzić do przesilenia w napiętych relacjach z Madrytem. Może jednak powiększyć chaos.
Na tę chwilę Katalonia czekała z zapartym tchem od referendum 1 października, w którym 42 proc. uprawnionych do głosowania w 90 proc. opowiedziało się za oderwaniem od Hiszpanii. We wtorek 10 października premier autonomicznego rządu Carles Puigdemont w końcu stanął na mównicy lokalnego parlamentu, by podsumować „sytuację polityczną” w regionie i ogłosić jego niepodległość. Rozpoczął w pojednawczym tonie, mówiąc, że nie zamierza nikogo straszyć ani obrażać, że chce rozwiązywać problemy w demokratyczny i pokojowy sposób.
13.10.2017
Numer 21.2017