Wybory z 21 grudnia miały zapobiec secesji Katalonii. Ale wygląda na to, że u władzy pozostaną separatyści.
Misterny plan premiera Hiszpanii Mariana Rajoya legł w gruzach. Po październikowym referendum w Katalonii i jednostronnej deklaracji niepodległości, na którą Madryt odpowiedział zawieszeniem autonomii i rozpisaniem przyspieszonych wyborów, Katalończycy mieli odwrócić się od skompromitowanych liderów i oddać głosy na przeciwników secesji. W pewnym sensie ten scenariusz się spełnił. Wygrała centroprawicowa partia Ciudadanos (Obywatele), zapewniając sobie 37 mandatów w 135-osobowym parlamencie. To jednak pyrrusowe zwycięstwo, bo ugrupowanie, na czele którego stoi wschodząca gwiazda hiszpańskiej polityki Inés Arrimadas, praktycznie nie ma szans utworzyć rządu.
08.01.2018
Numer 01.2018