Żona Francisca Franco, Carmen Polo, uwielbiała perły, zazdrościła Evicie Perón, wtrącała się do rządzenia i chciała uczynić z Hiszpanii „katolicki Iran”.
Miała szczęście do biografów, którzy nie szczędzili jej zachwytów i komplementów. „Prześliczna małżonka generała Franco dyskretnie pokazuje spowitą w czarne tiule zgrabną sylwetkę, o którą delikatnie ociera się drogie futro” – poetycko wzdychał jeden. Wtórował mu drugi, wynosząc pod niebiosa nie tylko przymioty cielesne, lecz także zalety niezłomnego charakteru: „Małżonka generalissimusa łączy w sobie ofiarność, żelazną konsekwencję i poważne ambicje”. Współcześni, którzy się z nią zetknęli, nie byli tak łaskawi, zauważali bezwzględność w dążeniu do celu, samouwielbienie, wyniosłość i totalny brak tolerancji wobec jakichkolwiek przejawów krytyki pod jej adresem.
20.07.2018
Numer 15.2018