Młodzi londyńczycy coraz częściej sięgają po noże, by załatwiać brutalne porachunki. W statystykach przestępczości brytyjska stolica przegoniła Nowy Jork.
PA/East News
Raper Kamara zginął w bandyckich porachunkach wiosną tego roku. Przyjaciele i koledzy opłakiwali go na pogrzebie, choć sam też miał podobno czyjeś życie na sumieniu.
Ciepły wiosenny wieczór w skupisku odrapanych kamienic w dzielnicy Camberwell w południowym Londynie. 5 maja br. tuż przed godziną 19.00 na podwórzu rozległy się odgłosy wystrzałów. Paru nastolatków rozpierzchło się jak stado spłoszonych wróbli. Jeden z nich runął na ziemię w kałuży krwi. Sąsiedzi podeszli do okien. Kilku śmiałków zbiegło po schodach, aby udzielić pomocy rannemu. Podjęto reanimację w oczekiwaniu na karetkę. Tłumek gapiów przyglądał się temu w nadziei, że postrzelony 17-latek odzyska przytomność, otworzy oczy.
07.12.2018
Numer 25.2018