Pięć lat po Majdanie Julia Tymoszenko chce zostać prezydentem Ukrainy. Wzywa do buntu przeciwko skompromitowanej elicie, do której sama należy.
Budzi lęk – i wie o tym. Na początku lutego br. rozmawiała w Kijowie z przedstawicielami europejskiej gospodarki. Miała na sobie szary kostium, włosy – jak zwykle ostatnio – upięte w kok. Przez godzinę tłumaczyła, dlaczego chce zostać prezydentem Ukrainy. Opowiadała o swoich planach: zmienić konstytucję, podatki, prawo własności, wreszcie politykę zagraniczną. Na koniec raz jeszcze zabrała głos, aby coś wyjaśnić. Po pierwsze: nie jada niemowląt. I po drugie: nie działa nielogicznie.
15.03.2019
Numer 06.2019