Ordynarni seksturyści niszczą Amsterdam. Czas się ich pozbyć.
        
        Dawny urok, jaki miała niegdyś dzielnica czerwonych latarni, ginie, zadeptany przez tłum gapiących się lubieżnie gości. Ale nadchodzą zmiany.
Właśnie z trudem pchałam wózek po amsterdamskiej ulicy brukowanej kocimi łbami, kiedy podeszło do mnie trzech młodych Anglików. – Gdzie jest dzielnica czerwonych latarni? – zapytali karmiącą matkę o spuchniętych z niewyspania oczach. Miałam szczerą ochotę skierować ich prosto do zimnego kanału, ale uprzejmie machnęłam ręką w stronę części miasta zwanej przez Holendrów De Wallen.
                    14.08.2019
                    
                                                    Numer 17.2019