Goethe, bracia Grimm i Robert Browning wynieśli tę legendę do rangi sztuki. Okazuje się jednak, że historia flecisty z Hameln osnuta jest na faktach.
Każdego ranka w dni robocze przez ostatnie 26 lat Michael Boyer wkłada wielokolorowe, pstrokate rajtuzy i czerwoną pelerynę, bierze flet i wyrusza na średniowieczne uliczki Hameln, 60-tysięcznego miasta w Dolnej Saksonii. – Ludzie biorą mnie czasami za superbohatera, nadwornego błazna. Albo Robin Hooda – śmieje się. Coraz częściej turyści robią sobie z nim zdjęcia, by umieścić je na Instagramie, dla niektórych jest być może symbolem genderowej niebinarności. Większość ludzi rozpoznaje w nim jednak wcielenie flecisty z Hameln, postaci znanej, choć niebudzącej sympatii mieszkańców.
17.12.2020
Numer 26.2020