Do niedawna Szwecja była krajem neutralnym i pozbawionym silnej armii. Rosnący strach przed Rosją wymusił zmianę polityki.
Karlis Neretnieks wreszcie poznał smak zwycięstwa. Przez kilkanaście lat cierpliwie wydeptywał korytarze w ministerstwach i kołatał do wszystkich drzwi. Ostrzegał, że niebezpieczeństwo nie minęło, a wróg zbroi się i rośnie w siłę. Nikt jednak nie chciał słuchać Kasandry w generalskim mundurze. Bodaj największą klęską zakończyła się potyczka ze szwedzkimi posłami. Generał na próżno przekonywał, żeby oszczędzili jego regiment na Gotlandii. Riksdag pozostał głuchy na jego apele. Wybrańcy narodu nie widzieli potrzeby, żeby nadal utrzymywać bazę wojskową na Bałtyku, która od 1811 roku zabezpieczała kraj przed atakiem ze strony Rosji.
26.08.2021
Numer 18.2021