Ruch polityczny Floriana Philippota jest być może mały – według sondaży w przyszłorocznych wyborach prezydenckich ten prawicowy populista może liczyć na zaledwie jeden, dwa procent głosów. Ale Philippot naprawdę zna się na inscenizacji. We wrześniową sobotę ten 39-latek stoi na drewnianej trybunie na Polu Marsowym w Paryżu, Przed nim falujące morze niebiesko-biało-czerwonych flag i tłum wzburzonych ludzi.

Jego zwolennicy odśpiewali właśnie Marsyliankę, wznosząc pięści przy słowach „Aux armes, citoyens” (Do broni, obywatele).