Rząd skutecznie stłumił wybuch epidemii koronawirusa, śledząc obywateli i izolując zakażonych.
Była połowa lutego br., gdy południowokoreański lekarz Min Pokkee zaobserwował, że w jego mieście koronawirus szerzył się błyskawicznie wśród członków sekty. Min jest szefem sztabu kryzysowego w Daegu w południowo-wschodniej części kraju. Od początku się obawiał, że wirus może tutaj się rozprzestrzenić tak bardzo, jak w chińskim mieście Wuhan. „No i zaczęło się – pomyślał. – Musimy to natychmiast zastopować”. Pierwsza pacjentka wjechała do Korei Południowej już 19 stycznia, niedługo potem Stany Zjednoczone odnotowały pierwsze zachorowanie.
23.04.2020
Numer 9.2020