Koronawirus

Post w poście

Recesja i epidemia w Libanie

Numer 10.2020
Płoną lampiony, płoną serca... Sydon w południowym Libanie. Początek świętego miesiąca (po zachodzie słońca 23 kwietnia br.). A meczet zamknięty. Płoną lampiony, płoną serca... Sydon w południowym Libanie. Początek świętego miesiąca (po zachodzie słońca 23 kwietnia br.). A meczet zamknięty. AFP / East News
Ramadan to czas modlitwy i nocnego obżarstwa. Ale w Libanie modlić się w meczetach nie wolno (bo koronawirus) i nie ma co jeść (bo od miesięcy trwa kryzys). Ludzie tracą cierpliwość.

Bezrobotny cukiernik Isam Dżadid siedział w cieniu Wielkiego Meczetu Al-Mansura i posyłał wściekłe spojrzenia przechodniom pytającym, czy można wejść do środka. Jego odpowiedź – tak jak właściwie wszystko ostatnimi czasy – miała związek z koronawirusem. – Zamknięte! Wyobraźcie sobie! Ramadan za pasem, a my nie możemy wejść do meczetu i się pomodlić z powodu korony – burknął, mówiąc o COVID-19 jak o krnąbrnym krewnym, z którym są ciągle same kłopoty. – Ale tak się nie robi.

07.05.2020 Numer 10.2020
Reklama