Brytyjska mutacja koronawirusa chętnie atakuje młodych ludzi. Wskaźniki zachorowań eksplodują, gdy szkoły i przedszkola są otwarte. A dzieci zakażają potem rodziców.
Najpierw mijały miesiące, z górą pół roku, kiedy wielu ludzi wierzyło, że wirus w magiczny sposób oszczędza dzieciaki. Nie chciano przyjąć do wiadomości, że zakażają się one Sars-CoV-2 tak samo jak dorośli – i zakażają innych, chociaż same często nie mają objawów. Potem zaczęła się debata o sensie zamykania szkół, która trwa do dziś. Później nadciągnęła druga fala. Dopiero wtedy zrozumiano, że szkoły i przedszkola nie są wyspami wolnymi od covidu, lecz ogniskami zakażeń.
Teraz następuje kolejny akt dramatu.
08.04.2021
Numer 8.2021