W życiu Tommy’ego Lee Jonesa najważniejsze jest ranczo. W jego rodzinnym Teksasie status filmowej gwiazdy jest niczym wobec dobrego konia i gwiazdy szeryfa.
Nie może usiedzieć spokojnie z tyłu samochodu. Dość szorstkim tonem wydaje polecenia kierowcy: No dalej, Wes! Gazu! Skręć tutaj! Przewieź nas jakoś z fasonem! – Tak jest, proszę pana! – odpowiada flegmatycznie mężczyzna za kółkiem, po czym dodaje ostro gazu, rozpoczynając slalom między autami na drodze dojazdowej do autostrady. Wesley Oliver – młody adwokat, który porzucił pracę w zawodzie – nie jest szoferem amerykańskiego gwiazdora, lecz jego scenarzystą i prawą ręką w sprawach artystycznych.
04.07.2014
Numer 14/ 2014