Jakby ktoś nie wiedział, to letnie festiwale rocka wymyślono już jakieś cztery tysiące lat temu w Maroku.
Krótko przed północą, w wiosce na południu marokańskich gór Rif, pośród grupek uczestników w kolorowych powłóczystych szatach i hipisowskich spódniczkach zaczyna się rozchodzić szmer podniecenia. Ludzie powoli unoszą się z ziemi i siadają w przypadkowych półkolach, wpatrzeni w 13 mężczyzn w rytualnych brązowych dżelabach. Paradują przed sceną po wyłożonej dywanami przestrzeni przed otwartym na jedną stronę namiotem, ozdobionym czerwonymi i zielonymi tkaninami w plemienne wzory.
21.08.2015
Numer 17.2015