Ja niczego już nie muszę udowadniać. Ale wobec kobiet wciąż stosuje się rodzaj rasizmu – uważa Juliette Binoche, aktorka i przewodnicząca jury tegorocznego Berlinale.
AFP/East News
„Akcja #metoo była potrzebna, podobnie jak ruchy feministyczne lat 70. Ale daleko nam jeszcze do celu”.
Pani pierwsza ważna nagroda to Srebrny Niedźwiedź na Berlinale w 1997 roku za „Angielskiego pacjenta”. Miała pani wówczas 33 lata. To był wielki dzień?
Juliette Binoche: Nie pamiętam go zbyt wyraźnie. Byłam wtedy w Stanach Zjednoczonych i nie mogłam osobiście odebrać nagrody. Ale mam inne wspomnienia związane z Berlinale. W 2013 roku przewodniczący festiwalu Dieter Kosslick przyjął do konkursu głównego film, w którym grałam francuską rzeźbiarkę Camille Claudel, byłą kochankę Auguste’a Rodine’a.
10.05.2019
Numer 10.2019