Tureckie seriale stają do rywalizacji z amerykańskimi produkcjami. Jak tłumaczyć ich globalny sukces?
Imago/East News
Gra o (sułtański) tron i seks w wielkim mieście (Konstantynopolu). Meryem Uzerli jako Roksolana i Halit Ergenc jako Sulejman Wspaniały.
Nie nazywajmy ich operami mydlanymi. Tureckie produkcje telewizyjne to nie opery mydlane ani telenowele, ale też nie seriale historyczne. To zupełnie nowy rodzaj fabuły, tzw. dizi – mówi Arzu Öztürkmen, wykładowczyni historii na Uniwersytecie Boğaziçi w Stambule. Ten gatunek, który dopiero powstaje, charakteryzują swoista narracja, sposób wykorzystania przestrzeni i własne ścieżki dźwiękowe. Seriale dizi są już bardzo popularne.
Dickens i Brontë w jednym
Jeśli chodzi o globalną dystrybucję programów telewizyjnych, Turcja zajmuje drugie miejsce na świecie, za Stanami Zjednoczonymi, znajdując ogromną widownię w Rosji, w Chinach, w Korei i Ameryce Łacińskiej.
25.10.2019
Numer 22.2019