Pianistka Véronique Lautard-Shevchenko była w latach 30. XX w. gwiazdą europejskich sal koncertowych. Uciekała przed faszyzmem, a trafiła do radzieckiego łagru.
Dyrektorka szkoły muzycznej ze zdziwieniem patrzyła na dziwną osobę ubraną jak więźniarka, która mieszając rosyjskie i francuskie słowa, prosiła, by ją dopuścić do fortepianu. Gościni zrzuciła waciak i przez pewien czas w milczeniu siedziała, ostrożnie dotykając klawiszy noszącymi ślady ciężkiej fizycznej pracy dłońmi. I nagle rozległy się czyste, potężne dźwięki sonaty Beethovena. Zbiegli się uczniowie, pedagodzy, przerwano lekcje. A pianistka grała, na nikogo nie zwracając uwagi. Wyglądała jak wygłodniały człowiek, który wreszcie dostał kawałek chleba – wspominała pierwsze spotkanie z Véronique Lautard-Shevchenko uczennica pianistki, Tatiana Guśkowa.
27.01.2023
Numer 03.2023